Hipokryzja „Hyde Parku nad Hudsonem”

Nowy film o Franklinie Delano Roosevelcie udaje, że oddaje hołd prostszemu czasowi politycznemu, ale w rzeczywistości wprowadza 32. prezydenta do współczesnego skandalu.

banner_hyde park na hudson.jpgFunkcje ostrości

Epopeje historyczne wyprodukowane przez Hollywood nieuchronnie mówią więcej o epoce, w której zostały wyprodukowane, niż o epokach, które przedstawiają. Najnowsze dwa przykłady, Lincoln i nowy film biograficzny Franklina Delano Roosevelta Hyde Park na Hudson , odzwierciedlają negatywność, jaką Amerykanie czują teraz wobec kultury politycznej , chociaż tylko jeden z nich odpowiada konstruktywnie. w Lincoln , reżyser Steven Spielberg z szacunkiem spogląda wstecz na czasy, kiedy rząd był zaprzęgnięty do rozwiązania największego problemu Ameryki, i dodaje trochę optymizmu, by złagodzić nasze powyborcze zmęczenie. Na powierzchni, Hyde Park oferuje ten sam szacunek dla minionej epoki, ale jest napędzany głębokim cynizmem – i jest zbudowany na systemach politycznego wyzysku i podniecenia, które twierdzi, że potępia.

Powiązana historia

Weryfikujący fakty „Lincoln”: jest realistyczny; Jego doradcy nie są

Na podstawie słuchowiska radiowego BBC, scenariusz dla Hyde Park splata romans FDR z jego daleką kuzynką, Daisy (Laura Linney), z pierwszą wizytą w Ameryce króla Jerzego VI (Samuel West) i Elizabeth (Olivia Colman). FDR i Eleanor (Olivia Williams) goszczą nerwowych monarchów, którzy mają nadzieję uzyskać przyrzeczenie poparcia dla ich wojny z Niemcami. Historyczne detale to jednak tylko ubiór. Prawdziwym celem filmu jest przybliżenie widzom brudnego życia osobistego prezydenta. To ważny punkt na temat tego, w jaki sposób kultura celebrytów przenika naszą politykę, ale nie jest to jedyny reżyser Roger Michell i scenarzysta Richard Nelson.



Jeśli wierzyć filmowcom, Hyde Park maluje bujny portret prostszych czasów politycznych, kiedy życie osobiste naszych przywódców było ich własnym biznesem. Daisy mówi nam to samo w lektorach, jest też długa scena, w której FDR, grając ojca chłopięcego króla Jerzego, zapewnia go, że ludzie z obu ich krajów nie są zainteresowani odkrywaniem błędów swoich polityków. Film jednak nie interesuje nic poza tymi wadami, poczynając od surowej sceny w samochodzie prezydenta, w której urzeczywistnia on swój związek z Daisy. Wielki prezydent okazuje się być trochę wolnym duchem, oddając się więcej niż jednemu romansowi na raz. Eleonora również włącza się do akcji; od zawsze krążyły plotki o preferencjach seksualnych Pierwszej Damy, ale ten film chce być tego pewien.

Bo Hyde Park przenosi wartości rewolucji seksualnej na prezydenta New Deal i jego żonę, niektórzy mogą przypuszczalnie zaklasyfikować to jako polityczne ćwiczenie polegające na zabójstwie charakteru. Jest to łatwe do wygłoszenia: Republikanie od lat używali terminologii i obrazów kontrkultury w swoich wysiłkach atakowania Demokratów, od George'a McGoverna po Obamę. Jednak sugerowanie, że film ma polityczne intencje, byłoby zbyt dużym uznaniem dla filmowców. Hyde Park ma tylko jeden cel: wykorzystać odkrycie, że FDR miał kochanki i szybko zarobić na tym. W filmie po prostu nie ma innej spójnej myśli. Opowieść o weekendzie króla i królowej z prezydentem nie jest powiązana tematycznie z romansem, a żadna z postaci nie ujawnia zbyt wiele oznak inteligencji lub człowieczeństwa poza ich najbardziej pierwotnymi impulsami.

Wszystko to sprawia, że Hyde Park w dużej mierze produkt tandetnej obsesji obecnej ery politycznej na punkcie sławy i celebrytów. Film może wyglądać na prestiżowy, ale bardziej przypomina wersję życia FDR opowiedzianą przez TMZ, skupiając się na niegrzecznych szczegółach i ignorując historyczne implikacje przedstawionych wydarzeń (takich jak, powiedzmy, fakt, że rozmowy między FDR a King Georgem mogą równie dobrze zadecydować o losie współczesnego świata).

Niewielu filmowców ze stosunkowo niewielkiej grupy tych, którzy kręcili filmy o prezydentach USA, było na tyle odważnych, by spróbować czegoś takiego. Trzynaście dni dramatycznie opisuje szczegóły najważniejszego sukcesu JFK w polityce zagranicznej, kryzysu kubańskiego, nie wspominając ani słowa o legendarnym życiu osobistym prezydenta. Wystawiając jednego z doradców JFK na głównego bohatera, a nie samego prezydenta, filmowcy pozwalają mu pozostać nieco nieuchwytnym i nie ryzykują złamania mitu. Trylogia prezydencka Olivera Stone'a JFK, Nixon , oraz W. , z drugiej strony, były wprost skoncentrowane na dekonstrukcji amerykańskich mitów politycznych, ale wszystkie filmy były tak pełne jawnych spekulacji, że spuścizna ich bohaterów pozostała w dużej mierze nietknięta (przynajmniej w dwóch ostatnich przypadkach nie dalej została zastosowana szkoda).

Film może mieć znaczenie historyczne, ale ponieważ romans między FDR i Daisy nic nie znaczy, historia też nie.

Najnowsza pozycja w tym gatunku, autorstwa Stevena Spielberga Lincoln , może oferować najlepszy kontrast ze wszystkich. Ton jest w dużej mierze uwielbiony – w końcu to Spielberg – ale czas, który spędzamy z Lincolnem, człowiek dodaje więcej wagi do innego materiału. W bardziej osobistych scenach, takich jak jego monolog na temat Euklidesa wygłaszany dwóm pracownikom niskiego szczebla, film spełnia oczekiwania widzów co do zajrzenia za kurtynę Białego Domu i wzmacnia przesłanie o dobrej demokracji w działaniu, pokazując, że rzeczywista, możliwa do odniesienia ludzie uchwaliła 13. poprawkę.

Hyde Park wydaje się podobny na powierzchni. Sprowadza również swój temat z mitu do człowieka. Człowiek, który przedstawia, jest jednak określony nie przez swoje człowieczeństwo, ale przez niskie pragnienia i wstydliwe tajemnice. Inne postacie też są w ten sposób. Daisy wdaje się w romans z FDR tylko dlatego, że jest przerażona jego obecnością i wydaje się, że oboje cieszą się swoim towarzystwem. Bogate detale kostiumów i scenografii mogą nadać przebiegowi charakter historyczny, ale ponieważ sprawa nic nie znaczy, film też nie. To nie jest krytyczna dekonstrukcja mitu; jest to wykorzystanie tego mitu do sukcesu kasowego.

Ta centralna porażka filmu miażdży w nim wszystko. Wielu zastanawiało się, jak Bill Murray poradziłby sobie w takiej roli i mogą opuścić teatr wciąż się zastanawiając. Jego dar do subtelnego dezorientowania nie jest atutem grania w ogromnym FDR, ale nie jestem pewien, czy którykolwiek aktor poradziłby sobie znacznie lepiej. Murray cicho się cofa, a my niewiele więcej wiemy o człowieku, którego gra, niż kiedy zaczynaliśmy. Właściwie wszystko, czego można się nauczyć od Hyde Park na Hudson jest to, że żyjemy w cynicznych czasach, nigdy bardziej niż wtedy, gdy próbujemy udawać, że tak nie jest.